wtorek, 6 maja 2014

Druga gwiazda na prawo i aż do poranka


Myśli posklejane w jedną całość, ukradzione dzieciom, które wypadły ze swoich wózków i zostały porwane do Nibylandii, krążą nad moją głową i próbują wbić się w twardy mur skóry głowy zbudowanej z glinianych tablic, które starożytni zapisali w nieznanym nam języku. Nie odkryliśmy jeszcze niczego i tkwimy w ciemności jak dzieci, które wypadły ze swoich wózków i zostały porwane do Nibylandii.
W Nibylandii mam swój pałac, utkany z lśniącej pajęczyny pokropionej sokiem ze świeżych malin, poprzetykanej kwiatami lilii, które nigdy nie zwiędną. Zwiędnie wszystko i w mroku ośnieżonej przez Zimę krainy odnajdę tylko dygoczące, zmarznięte płatki w odcieniu różu głębszego niż twoje wargi.
Nazwałabym Nibylandię swoim domem, lecz nie umiem stwierdzić, w której rzeczywistości taka prawda stawałaby się obrzydliwym kłamstwem, a gdzie byłaby tylko nieistotną pomyłką popełnioną przez moją niewinną, lecz do cna przesiąknięta ironią osobowość. Przeszłość mija, a Nibylandia trwa, więc wszystko, co odczułam, tkwi we mnie i kwitnie, i więdnie, tak na przemian. Ból to coś, czemu można ulec, ale można go też pokonać, a w Nibylandii z bólem jest łatwiej walczyć niż gdziekolwiek indziej. Tak przynajmniej twierdzą dzieci, które kiedyś wypadły ze swoich wózków i nigdy już do nich nie wróciły. Mnie mogłoby się wydawać, że przecież w krainie, gdzie wszystko niezmiennie trwa i nie przemija, ból tkwi w przestrzeni i przeszłość staje się tylko odbiciem lustrzanym teraźniejszości, aby razem z przyszłością połączyć się w jedną całość i zamienić rzeczywistość w wielką plamę barw, bezładną, a jednak z brzegami, o które można się boleśnie pokaleczyć. Lecz może mój wzrok spoczywający na czasach Nibylandii jest tylko snem kogoś, do kogo należę całkowicie. 
Istnieje bowiem możliwość, że jestem tylko tworem twojej wyobraźni sennej, a Nibylandia istnieje tylko w twojej głowie. Ja zaś jestem jej królową na tronie utkanym z pajęczyny lśniącej w blasku ciepłych promieni słonecznych, które w tym śnie nigdy nie zgasną, bo jako ich władczyni nigdy im na to nie pozwolę. Być może kocham cię, bo nakazałeś królowej Nibylandii cię pokochać, a ona zmuszona była zaakceptować twoją decyzję. I choć jej ciało stworzone zostało ze starożytnej gliny, ona zmusza cię, byś tkwił u jej boku, ściskając zimną jak skała dłoń. Nibylandia oplata cię i nigdy już nie pozwoli odejść.
Być może wcale nie śnisz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz