poniedziałek, 2 września 2013

Niezapomniane

I choć od miesięcy manipulowała swymi rozszalałymi zmysłami, aby siłą lub perswazją podporządkować je chęci opanowania własnego życia, one wciąż z rzadka wyrywały się jej spod kontroli, aby drgając panicznie ściągnąć ją na samo dno - w miejsce, z którego dawno wyszła. Szarpały rozpaczliwie jej serce, niegdyś podarte na strzępy, następnie posklejane nieumiejętnie przez nią samą. I chociaż naprawienie nadpsutego organu było najtrudniejszym i wymagającym najwięcej odwagi zadaniem, z jakim kiedykolwiek przyszło jej się zmierzyć, nie istniała nić, która mogłaby zszyć głębokie, ledwie zabliźnione rany, czasem się otwierające. I choć krew z nich wypływająca - niegdyś wrząca i dławiąca, pochłaniająca całe jej jestestwo w czarną otchłań - choć ta krew teraz była zaledwie kilkoma kroplami, z pozoru nieszkodliwymi, to jednak utracenie umiejętności radzenia sobie z obecnie niedoświadczanym bólem kosztowało ją odporność na natłok myśli i doświadczanie związanego z nim uczuć ze zdwojoną mocą.
Zmysły szarpały jej serce i ciągnęły ją w stronę obrzydliwie bolesnej, a także uroczo słodkiej przeszłości. Wtedy ucieczki przed wspomnieniami nie było. Zamykała je pod powiekami, przez krótką chwilę poddając się natarczywej nadziei, że będzie im jeszcze kiedyś dane ożyć.
Nie mogła zapomnieć, ponieważ za mocno pragnęła pamiętać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz