poniedziałek, 17 listopada 2014

Estlin



Zbieram swe kawałki, mam zbolałe części siebie powrzucane chaotycznie do walizki, czekając na podróż gdzieś, gdzie jeszcze nigdy nie byłam. Łóżko byłoby moją miłością, gdybym nie wolała znaleźć się w Jego.
Ale moje łóżko nigdy mnie nie opuści, zawsze będzie, chyba że je zniszczymy, jak On do mnie przyjdzie. Ale nie przyjdzie.
Po pracy siadam do prawa brytyjskiego z paczką papierosów i butelką białego wina. Zastanawiamy się razem nad intencją popełnienia zbrodni i nagle zapominamy, i znów myślimy o życiu.
Gdy kładę się w środku nocy do łóżka, to nie mogę zasnąć. Bo myślę, co bym Mu powiedziała, gdyby leżał obok. A może o tym, co On by mi wtedy zrobił. A może to dźwięk fal rozbijających się na promenadzie nie pozwala mi usnąć. Składam śmierć i wieczność z każdym oddechem.
Mylę tę miłość ze smakiem waniliowej kawy i zapachem mięty, a może i dla nich mam więcej pasji. Jego twarz napędza moją bezsenność, ale nie pozbywa się nieustannej senności. Pluję czarną kawą, chcąc mrok zmienić w świt.
Nikt, nawet deszcz, nie pozwoli mi odpocząć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz